W tekście o politykach prywatności, ciasteczkach i śledzących stronach informowaliśmy o tym, jakie informacje o swoich użytkownikach – często w zupełnie niezauważalny sposób – zbierają strony internetowe. Jednak nie wyczerpuje to problemów, z jakimi możecie się spotkać, serfując po sieci – wyjaśniamy, czym jest regulamin strony i co może stać się z umieszczonymi na stronie komentarzami.
Regulamin strony
Gdy właściciel strony „świadczy usługi drogą elektroniczną” jest usługodawcą i powinien przygotować regulamin swojej strony. Dokument ten znajdziemy na stronach sklepów internetowych, stronach umożliwiających dzielenie się treścią czy forach internetowych, powinny go mieć również strony po prostu umożliwiające zapoznawanie się z treścią (np. sejm.gov.pl). Czasem musimy zaakceptować regulamin, żeby skorzystać z usługi (np. sklepu internetowego), czasem regulamin obowiązuje z samej racji umożliwienia użytkownikom zapoznania się z jego treścią.
Co możemy znaleźć w regulaminach? Zgodnie z ustawą o świadczeniu usług drogą elektroniczną, określają one m.in. warunki zawierania i rozwiązywania umów w Internecie i tryb postępowania reklamacyjnego. W praktyce treść regulaminu zależy jednak przede wszystkim od tego, czemu służy strona, np. publikowaniu treści czy pośredniczeniu w zawieraniu umów.
Z regulaminu możemy się dowiedzieć:
- w jakich przypadkach posty mogą być usuwane lub zmieniane?
- czy ich autor zostanie o tym poinformowany?
- jak można złożyć reklamację w sytuacji, w której portal działa nieprawidłowo?
- kiedy portal może usunąć konto użytkownika?
Niektóre informacje bywają zaskakujące. Dotyczy to na przykład określonych w regulaminie Allegro „towarów zakazanych”, czyli przedmiotów, którymi nie wolno handlować na portalu. Na liście tej, obok pozycji dość oczywistych, jak choćby narkotyków, znajdują się również… e-booki (zakupom i innym transakcjom bankowym poświęcimy oddzielny artykuł).
Istnieje szczególna kategoria stron, zwana stronami „pobieraczkowymi”, w przypadku których nieprzeczytanie regulaminu może skończyć się przykrą niespodzianką. Nieświadoma rejestracja na portalu, który rzekomo umożliwia ściąganie treści czy oferuje pracę, może skończyć się zawarciem niekorzystnej umowy: jej integralna część, czyli regulamin, zobowiązuje bowiem do wysokich opłat. Choć pobieraczek.pl musiał zapłacić wysoką karę za wprowadzanie użytkowników w błąd, wciąż pojawiają się nowe strony, których celem jest naciągnięcie użytkowników. Jeśli więc strona wymaga od nas rejestracji i podawania danych adresowych, musimy być szczególnie ostrożni i uważnie przeczytać regulamin, sprawdzając, czy nasz adres nie będzie przypadkiem później wykorzystywany do wyciągnięcia od nas pieniędzy.
Jeśli już uda się ominąć nieuczciwe strony, czas zajrzeć na takie, które umożliwiają zamieszczanie komentarzy lub prowadzenie blogów (rozmaite fora, również nasza strona: panoptykon.org). W swoich regulaminach zwykle informują one, jakie zasady obowiązują użytkowników. I znowu, część z nich wydaje się oczywista – regulaminy informują o zakazie nawoływania do nienawiści czy naruszania praw innych osób. Ale niektóre regulaminy zawierają zastrzeżenie, że administrator ma prawo zablokować konto użytkownika, którego działania „uzna za szkodliwe dla serwisu bądź innych użytkowników” (cokolwiek to znaczy…).
Regulamin a treść
Z regulaminu można dowiedzieć się również, co dzieje się z wrzucanymi na stronę tekstami czy zdjęciami. Facebook deklaruje, że użytkownik pozostaje właścicielem wszystkich swoich informacji, a portal „jedynie” je wykorzystuje i udostępnia innym podmiotom po spełnieniu trzech wymogów: otrzymania pozwolenia użytkownika, poinformowania go o takiej możliwości i usunięciu z treści imienia i nazwiska autora. Jeśli jesteście użytkownikami tego portalu, to już przy rejestracji wyraziliście na wszystko zgodę, a regulamin poinformował was, że portal może wykorzystywać wasze zdjęcia i teksty! Zimny prysznic?
Jeśli administrator strony (np. bloga) modyfikuje lub chociażby weryfikuje treści zamieszczane przez użytkowników, mamy do czynienia z moderowaniem treści.
Regulamin powinien określać również, czy administrator moderuje treść, np. czy weryfikuje każdy nowy wpis (tzw. premoderacja), czy przegląda nowe wpisy i ewentualnie je kasuje. Czy ingerencja w treść komentarza polega wyłącznie na jego dopuszczeniu bądź nie, czy jest poszerzona o możliwość modyfikacji treści. I wreszcie, kto dokonuje moderacji – wyznaczona osoba, automat, a może społeczność użytkowników.
Co ważne, administratorzy nie mają obowiązku moderować pojawiających się na ich stronach treści (wynika to wprost z art. 15 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną). I choć moderacja może oznaczać dla nich wzięcie pełnej odpowiedzialności za treść często decydują się na nią, choćby w trosce o poziom dyskusji na swojej stronie. Budzi to jednak kontrowersje, choćby w sytuacji arbitralnego usuwania niewygodnych komentarzy, np. Facebook zastrzega sobie prawo do usunięcia dowolnej treści lub informacji opublikowanej na portalu, jeśli uzna, że „jest ona sprzeczna z jego zasadami” (sprzeczne z zasadami jest np. zdjęcie karmiącej matki, ale już nie drastyczny filmik).
Portale nieustannie zmieniają swoje regulaminy. Część z nich jest napisana w nieprzystępny sposób, niektóre zawierają bardzo niekorzystne dla użytkowników rozwiązania (np. „w przypadku sporu prawnego między nami a użytkownikiem, zostanie on rozstrzygnięty w sądzie stanu Kalifornia, przy zastosowaniu prawa kalifornijskiego”, Linkedin). Dlatego lektura regulaminów powinna być żelazną zasadą świadomego użytkownika internetu.
Wojciech Klicki, Katarzyna Szymielewicz, Anna Walkowiak
Polecamy również:
Ten komentarz mnie obraża. Co mam zrobić?
Polityka prywatności, ciasteczka i śledzące strony
Tekst powstał w ramach projektu „Cyfrowa Wyprawka dla dorosłych" współfinansowanego przez Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji.